Dziwna podróż. Niejasny cel. Zdjęcia, jako rekompensata? Światy odkrywane i utrwalane. Zachwyt nad urodą miejsc mijanych. Zdjęcie podwórza – wspomnienie Gabinetu Doktora Caligari… Dreszcz emocji…
Miesiąc: kwiecień 2015
Nový Jičín – Powroty / Returns
Powroty / Returns Miejsca wcześniej niewidziane / Places I missed to see earlier Subiektywnie / Personally Stare miasto / Old town Nový Jičín
Anioł z księżycem w ręku
Wczorajsza podróż była dla mnie niezwykła. Droga, prowadziła od Pałacu w Kuninie, przez wyludniony Nowy Jiczyn, by wreszcie, na chwilę, zatrzymać się na równie (jak w Nowym Jiczynie) opustoszałym rynku we Fulneku. Niezwykłość tej podróży dotyczyła wyłącznie mnie.
Portrety dwa po dwa (albo wielki brat patrzy)
Berlin. Twarze. Obrazy.
Historia (simple story). W tle dywizjonu 303 i innych walczący w Bitwie o Anglię
To było już blisko dwadzieścia lat temu. Zakładam, że osoby, które opowiedziały mi tę historię już niestety nie żyją. Wierzę jednak, że ktoś w małej wiosce koło angielskiego Herstmoceux w East Sussex, opowiada ją tak, jak ja Wam teraz, by po po prostu trwała. To smutne, że pewne historie blakną, zapomniane, nie powtarzane. Płowieją, tracą ostrość, a osoby nazwiska i tożsamość. Coś w ten sposób uratuję? Nie wszystko, wiem. Niestety, tak będzie trochę w tym przypadku. Nie będzie […]
Pochłonięcie
Lubie takie wieczory jak ten dzisiaj. Krążę między Opawą, a Raciborzem i zatapiam się w bezkresie pól, kolorów, zapachów. Nie mogę się oprzeć temu, by nie stanąć koło kaplicy przed wjazdem do Rohova.
Zagubione żurawie
Były tam rok temu. Kolorowe. Trzepotały skrzydłami. Gdy nie wiał wiatr, odpoczywały. Żurawie origami. Zagubione, wspomnienie maja… 2014. A dziś obok wiosna. I opawskie magnolie (znowu). Kolory i zapachy.
Znaki i godzina zero
Opawa ma kolosalne problemy z pamięcią. Gdy dzisiaj świętuje się tu rocznicę 1945 roku, pisze się i mówi o „umarłym mieście” i „godzinie zero”. Zero, czyli wcześniej czy potem niczego nie było? Co umarło? A co zostało?
Spotkanie. Zapis (Dzienniki Franza Pawlara)
Przyjechałem wczoraj do Bieńkowic z ogromnymi nadziejami. Była też trema. To oczywiste. Nie wiedziałem jak uda się spotkanie z siostrzeńcem księdza Franza Pawlara, Franciszkiem Korczokiem… Nie godom po ślonsku, a moje krakowskie numery niekoniecznie bywają w takich razach pomocne… No i nie zawsze równoważą fakt, że moim miejscem na ziemi są po trzykroć bardziej Gliwice, niż inne z miejsc, w których dane mi było żyć i mieszkać. Wszystkie te obawy były zupełnie niepotrzebne… Przywitał mnie pogodny starszy człowiek, […]
Cielesność Natalii LL lub banan, jako mroczny przedmiot pożądania…
Wystawy Natalii LL już nie ma. Trwała do niedzieli 19. kwietnia 2015 r., więc to raczej opowieść o czymś czego już nie zobaczycie, choć tworząc ten wpis miałem nadzieję, że zdążę przed jej zamknięciem. Mimo tego, że piszę o czymś już obiektywnie nieistniejącym, to jednak poświęcę tej wystawie kilka słów uwagi, bo była naprawdę świetna