Café Evžen, czyli Bob Dylan po opawsku

Opawa po godzinie 19, 20 staje się miastem bardzo prowincjonalnym. Pozamykane sklepy straszą niesprzedawalnym towarem.

Rytm życia, jak wczesnym ranem i w nocy, wyznaczają zegary i dzwony, wybijając godziny
porządku ziemskiego i Boskiego.

W tym czasie wypełniają się miejscowe kafejki, knajpy i kawiarnie.

Sączone jest piwo, a szansę na dotrwanie do późna daje serwowana tu kawa, niezła, polecam w zasadzie bez względu na miejsce, w którym się na nią zdecydujecie.

Wczoraj, na ulicy Ostrożnej, padały słowa buntu i refleksji. O życiu, miłości, przyjaźni (reszta gdzieś rozstąpiła się w pszenicznym piwie).

Teksty Boba Dylana, popijane, czym kto lubi, w atmosferze upalnego lata, tracą na ostrości.

Bob Dylan śpiewany na ulicy Ostrożnej 26.

Taki tytuł, do nieistniejącej piosenki.

P1100047-2

P1100048 (2)

Opawski wieczór i tykające zegary

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.