O most za daleko

Ostatnie tygodnie to lekkie zaniedbanie moich prenumeratorów. Co prawda tekstów i postów na blogu jest blisko 600 i wiele z nich, jak sądzę, wciąż dobrze wpisuje się w zdarzenia jakie nas dotykają. Wyciągając z przepastnych czeluści fakty ważne i rocznice mniej istotne, wciąż jest się czym inspirować i do czego wracać. No, ale fakt, tekstów nie było i jest to ustalenie lekko kłopotliwe. Niedobrze i… czas to zmienić. A tymczasem tak wiele  się  dzieje. Ten […]

Przedmioty (14). Giesche we Lwowie

Tym razem poruszać się będę po obszarach pozornie odległych i mało śląskich. Tak nie jest. Do pierwszego spotkania we Lwowie z porcelaną z fabryki Giesche doszło przypadkiem. Stało się to wówczas, gdy moje zainteresowania koncentrowały się na rodzinnych powiązaniach z Kresami (nieoczywistymi zupełnie). Wówczas to, spędzając kilka dni we Lwowie latem 2004 roku  natrafiłem na przepiękny mlecznik z fabryki Giesche. Znalazłem go w sklepie ze starociami  w okolicach Placu Dominikańskiego

Reklamowa prawda bytomskiego muzeum

Z lekkim rozbawieniem przyjąłem tekst, jaki spreparował ktoś podpisany jako Magdalena Pospieszałowska na temat kolekcji judaików w Muzeum Górnośląskim. Całostronicowy, opłacony jako reklama w Gazecie Wyborczej z dnia 5 czerwca 2020 roku. Tu lekkie zdziwienie, ale cóż reklama, więc tekst z gruntu nie-dziennikarski i ułomnie wiarygodny.  Klient zapłacił, to ma co chce mieć. Trzeba się jednak nieco wysilić, by tą oczywistość reklamy i niedosłowność przekazu dostrzec. Pech autorki, że zwróciłem nań uwagę (nie ja jeden, jak […]

Kazikowe Dziady

21 grudnia 1967 r.  wszystko zaczęło się od telefonu. Nie dzwoniono do mnie (i to nie będzie historia osobista), by spytać jak mi się podoba na świecie, na którym byłem już niemal ósmy miesiąc i czy PRL to historia z mojej bajki. Wciąż zresztą bełkotałbym coś bez sensu nie znajdując dość dobrych słów do opisu tego, co było wokół. Na taki telefon musiałbym czekać przez kolejne dekady aż  do… 1992 roku, gdy telefon, po latach oczekiwania, trafił do mieszkania moich rodziców, bo nadeszła ich kolej, cokolwiek […]

Puste krzesła

„Najważniejszym ludzkim obowiązkiem jest ratowanie czegoś, co się rozpada” – mówi Marta na kartach książki Dom dzienny, dom nocny (1999), Olgi Tokarczuk. Te słowa lepiej niż dobrze definiują powody, dla których doszło do napisania, a teraz wydania  Pustych krzeseł. Historie Żydów ze Śląska.  Wydawcą książki jest oficyna AZORY. Na zawartość książki, podzielonej na dwie części, składa się 8 reportaży z historii śląskich Żydów oraz (w części drugiej) eseje  […]

Klucz. Przedmioty (10)

Ta instalacja wywołała kiedyś niemały „skandal” w polskich mediach. Był rok 2004.  W ramach wystawy stałej w Muzeum Śląskim w Görlitz poświęconej historii Górnego Śląska, w jednej z ostatnich witryn ekspozycji zamykającej historię niemieckiego Górnego Śląska umieszczono klucze… [FMP] Klucze wypędzonych, wydziedziczonych, wygnanych z (Górnego) Śląska. Klucze Niemców. Zabierane wbrew zakazowi. Kotwice nadziei i kruche (pomimo swojego stalowego charakteru) symbole trwania i obietnicy powrotu do własnych […]

Pocztowy recykling. Przedmioty (9)

To co opiszę działo się dość powszechnie do ok. 1947, może 1948 roku. Potem metody były pozornie bardziej „wyrafinowane”. Sens jednak pozostał ten sam. Tym zjawiskiem był „recykling” pocztówek niemieckich przez Pocztę Polską na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Tak byśmy dzisiaj eufemistycznie i hipstersko nazwali ten proceder.  Trudno i niełatwo mówi się w końcu o fałszowaniu, czy wtórnym użyciu, bez zaznaczenia odejścia od pierwowzoru. Ale za to jaki to ciekawy temat i – niestety – […]

Górny Śląsk jako dzieło Boże

Nie wiem kiedy Górny Śląsk stanie się najczęściej pojawiającym się słowem w wyszukiwarkach społecznościowych, ale sądzę że moment ten się zbliża. Nieuchronnie. Ma szansę wygrać swoistą rywalizację z tymi najpopularniejszymi hasłami, jak Bóg właśnie, czy miłość, tak „szokującymi” dla niektórych jak gender (zwycięzca rankingu 2013 roku), czy z tak spopolityzowanymi, jak sex i temu podobne.

Pan Müller. Przedmioty (8)

To jest ta sytuacja, gdy nic nie wiemy i tak raczej zostanie. Nie zmienimy tej sytuacji, choć praktyka muzealna uczy w tym przypadku pokory. Portret we wnętrzu. Początek wydaje się być nawet obiecujący. Mamy nazwisko (niezbyt oryginalne, to prawda). To Pan Müller i jego pies. I rok 1915. Drugi rok wojny, co jednak chyba nie spędza snu z powiek Pana Müllera. Chyba. Nie tego dnia. A przecież miałby o czym myśleć.