W takie dni jak ten pierwszolipcowy, nic nie dawało wytchnienia. Każdy cień był zbyt krótki, każdy uskok muru niewystarczający.
Chłód wody toczonej szeroko przez Garonnę, nie przynosił ukojenia.
Ciepło i pył zawieszony w powietrzu (może pochodzący z powierzchni cegieł, z których zbudowano to miasto?) –
wspomnienie miasta.
I kolory. Trzy. Pierwsze. Zapamiętane.