Powroty bywają zawsze jakieś. Nie mają neutralnego tła: (przy-)noszą emocje, przypomnienia i wspomnienia.
Tak było i tym razem. Może czas i okoliczności pozwolą, by więcej o tym napisać.
Nie wiem tego teraz.
To co mnie poruszyło (i czemu jak widać nie potrafię się oprzeć) to nieintencjonalna, acz porażająca dawka brzydoty i absurdu. Wykrzywień treści, które wokół. Mają się dobrze i rodzą nowe warstwy pustostanów myślowych i ironii.
Dwa kadry kpiące z założonego, pierwotnego przekazu.
Brną w konteksty, na które już nikt i nic ma jakiegokolwiek wpływu.
Świetne oko obserwatora. Prawdziwe memy, nie wirtualne.
Dziękuję za ten rodzaj docenienia.
Tego rodzaju miejsca są prawie wszędzie na Bałtykiem, nawet w uroczym i historycznym Jelitkowie. Zwykle schowane z tyłu świeżo i jaskrawie pomalowanych domów, czekających na fale turystów.
Na szczęście są także nadal miejsca nieodkryte jeszcze przez tłumy, gdzie nie ma kombinatów turystycznych i fabryk relaksu, hoteli spa itd. Gdzie są kilometry zupełnie pustych, białych plaż, nieporównanie piękniejszych niż te w Łazach czy Ustce, jest cisza i czyste sosnowe lasy i trudno kogoś spotkać. Można za to zobaczyć sarnę, bielika, borsuka. Wciąż są też miejsca, gdzie można spać w rybackim domku z widokiem na morze albo siedzieć w przeszklonej tawernie na samej plaży, najlepiej o nietypowej porze roku. Tam tej nachalnej brzydoty nie ma. Trzeba sobie zadać trochę trudu i być gotowym na eksplorację, być te miejsca znaleźć, ale warto.
wreszcie… 🙂 chyba troche spoznione, ale szczere: wszystkiego dobrego z okazji urodzin!!! 🙂