Z perspektywy listopadowych, deszczowych dni które za oknem, wspomnienie wyprawy po Alpach Górnej Sabaudii coraz bardziej blaknie i traci kontury. Staje się bardziej emocją i wrażeniem niż dokładnym opisem. Żałuję tego, ale tym bardziej staram się utrwalić to, co pamięć jeszcze niesie. Sięgam po zdjęcia.
Droga (czy muszę dodawać, że kręta i wąska tak, że pytanie o to kto kogo zepchnie nie jest pytaniem retorycznym?), kończy się koło nieczynnej serowarni gdzieś na wysokości 900 m. n.p.m. Dalej jest dość szeroki trakt (głównie do transportu krów, gdy są wprowadzane i spędzane z hal górskich). Powoli, ale konsekwentnie wiedzie aż do Przełęczy Freu (Passage du Freu).
Treść dostępna po opłaceniu abonamentu
Zaloguj się
lub
Wykup
Sprawdź
Wykup
Anuluj
Pełny dostęp na 360 dni za 130.00 zł.
Pełny dostęp na 30 dni za 14.00 zł.
Dostęp do jednego artykułu na 7 dni za 8.00 zł.
Anuluj