Prawdę mówiąc sięgając po Dzienniki księdza Pawlara (prace nad wydawniczą wersją trwają), nie wiedziałem, jak dalece temat ten wniknie w moje życie. Życie tutaj w Opawie.
Gdybym robił to mieszkając w Polsce, dojazd do Bieńkowic, czy Krzanowic (Kranowitz, miejscowość ma dwujęzyczny opis nazwy i dzisiaj), byłby niemal całodzienną wyprawą. A tymczasem dojazd z Opawy do obu tych miejsc zajmuje mi 30 minut?
Ostatni taki wypad miał miejsce w tym tygodniu.
Zrobiłem kilkanaście zdjęć. Czasami światło było niezwykłe, jak wówczas gdy oświetliło kościół p.w. św. Wacława, a ja się do niego zbliżałem. Dominuje nad miasteczkiem, jest na małym wzgórzu…Neobarokowy, w tej formie ukończony w 1915 roku (poprzedni strawił pożar). Projektował go – i jak tu się nie zachwycić pograniczem górnośląskim – Joseph Seyfried z Krawarz (Kravare), ten sam którego dziełem jest imponująca świątynia neogotycka dominująca nad Sudicami…
W obejściu przykościelnym, groby kolejnych gospodarzy świątyni.
W czasie dokumentacji do filmu bylem w Krzanowicach i rozmawialem z ksiedzem. Byla to bardzo ciekawa rozmowa. W tym ciekawym kosciele odbywaja sie czasem msze – dwu , a nawet trzyjezyczne !
Czy można zostać obojętnym na swoje rodzinne strony czytając ten wpis?
Ja mówię stanowczo, nie … bo tęsknię.