Rodzicom
Jest taki list, którego nie potrafię doczytać do końca…
Pisany niezgrabnie stawianymi litery.
Pełen emocji, wzruszenia i radości.
Nie mam go z sobą. Leży gdzieś pośród fotografii sprzed wielu laty. Bezpieczny. Daleki i bliski.
Jest opowieścią ojca o radości z narodzenia syna.
Podziękowaniem matce.
Wyznaniem miłości.
Ten list otworzy ktoś, kiedyś. W chwili, gdy nie będzie już wzruszał… najbliższych
Będzie raczej świadectwem historii.
Przeczytają go, gdy mnie już nie będzie na świecie.
Ilekroć go biorę do ręki, więzną mi słowa w gardle. Zatrzymuję się gdzieś pośrodku, gubiąc wersy i słowa…
Sto lat!