To miasto odkrywałem powoli. Nie sam. Byli ludzie. Opowiadali. Tłumaczyli. Zarażali emocjami.
Moje pierwsze wspomnienie jest koloru piaskowo-szarego. Nie znajdziecie go na zdjęciach. Nie lubiłem go. Tamto Görlitz, to miasto przyjaźni polsko-niemieckiej, której nie było.
Treść dostępna po opłaceniu abonamentu
Zaloguj się
lub
Wykup
Sprawdź
Wykup
Anuluj
Pełny dostęp na 360 dni za 130.00 zł.
Pełny dostęp na 30 dni za 14.00 zł.
Dostęp do jednego artykułu na 7 dni za 8.00 zł.
Anuluj
Goerlitz jest rownież moim miastem. Tzn. nie mieszkam tam, ale zawsze chętnie tam wracam. Jest też wymownym świadectwem historii, bezlitosnej logiki podziału żyjącej struktury miasta na dwie części, na dwa miasta. Niestety, polska część pozbawiona została centrum- swoistego serca. Serce (stare miasto) zostało po drugiej stronie Nysy. Chyba nie powinno dziwić, ze w obliczu takiego rozczłonkowania, moje polskie serce ciągnie do niemieckiego serca tego miasta.
Fakt przepiekne miasto, ktorego czarem zerazil mnie tutejszy autor. Dziekuje! Bylem juz wielokrotnie. A jak juz Görlitz to nie daleko tez jest Drezno albo Weimar – tez polecam.
Taak. Drezno i Weimar. Coś wyjątkowego. Fakt.
Moim zdaniem nie można wkładać Drezna, Weimaru i Görlitz do jednego worka. Nie tylko z powodu różnic w skali, stylach, historii, itd. W Dreźnie, którego barokowe centrum szczęśliwie,ale jednak w szczątkach odbudowano, rzuca się w oczy jedno – to już nie jest centrum zamieszkałe.Tam nie ma prawie mieszkańców, chyba,że gdzieś przemykają.To tłum turystów tylko. Życie toczy się poza tą enklawą, jest tu bardzo wyraźna granica. To odbudowane centrum, choć z przepięknym Zwingerem i niezwykłymi zbiorami malarstwa, sztuki, porcelany itd, jest swoistym, smutnym skansenem.Choć dobrze,że jest. To oczywiście subiektywny odbiór.
Istotnie. Subiektywny, dziękuję