To było wczoraj.
Pierwsze spotkanie autorskie związane z moją publikacją Dziennik księdza Franza Pawlara. Górny Śląsk w 1945 roku. Opis pewnego czasu. W miejscu wyjątkowym i dla autora Dziennika i dla mnie, bo w Pławniowicach, które tak mocno kształtują kontekst narracji tej książki. W tle tego dnia był obchodzony tam Martinstag (Dzień świętego Marcina) i smakowite rogale, czy radosna procesja dziecięca.
Były wzruszenia, także po stronie piszącego, a do tego pytania, rozmowy po spotkaniu (i przed także). Do tego piękny bukiet kwiatów w kolorach żółto-niebieskich i dłuuga kolejka osób, które postanowiły wzbogacić książkę o mój autograf.
Kolejne spotkania i promocja książki wkrótce. Póki co, Dziennik cieszy się pozycją najlepiej sprzedającej się publikacji pośród wydawnictw Silesia Progress, co zważywszy na tak szlachetne i ważne tytuły na tej liście, bardzo mnie cieszy. Czy to będzie książka sezonu jesiennego na Śląsku? Wierzę w to bardzo.
Jak słyszę, w niedługim czasie recenzja i kilka fragmentów książki w piątkowej Gazecie Wyborczej (Katowice). A potem wielki pochód książki przez miasta, miasteczka i osady Górnego Śląska (na początek:). Bo to naprawdę ważna opowieść. Historia ludzi w najmniejszych miasteczkach i wsiach Górnego Śląska w 1945 roku. Historie mikro- co nie odbiera ich bohaterom wielkości, rysów tragicznych i prawdy, o tym jaki był rok 1945 na Śląsku.
Osobno w tym miejscu pragnę podziękować Pani Ewelinie Klaka, która i to, i pierwsze spotkanie 8 maja 2015 roku, zorganizowała.
ciesze sie i gratuluje!