Z pewnym smutkiem dowiedzialem się, że każdego roku Księżyc oddala się od Ziemi o kolejne 175 cm…
Rok po roku… jest dalej… od nas…
Czy dacie temu wiarę?
Wiem, że to odległa perspektywa (choć nie z punktu widzenia kosmicznej chronologii), ale czy nie brzmi dość przerażająco obraz świata, w którym go nie będzie? !
Co z poezją? I zachwytem zakochanych nad jego istnieniem?
Co z nokturnami malarskimi i połyskującymi w księżycowej poświacie brukami naszych miast, gdy po deszczu lśnić przestaną?
Gdzie się podzieją i co zrobią zmory i wilkołacze istoty z nie-tego-świata?
Morza i oceny bez przyływów i odpływów nie będa już tym samym…
Co uczynią kobiety? Co będzie ich nową miarą czasu miesięcznego? Jak odnajdą rytm i falowanie…
Odcisk stopy Neila Amstronga nabierze zupełnie innego wymiaru w dziejach ludzkości i stanie się jeszcze mniejszy… Ba… zniknie nam z pola widzenia?
A druga, ciemna strona Księżyca (Dark Side of the Moon) przestanie być nieodkrytą zagadką… i ikoną pop kultury…
Świat bez Księżyca?
Historia bez happy-endu?
Naprawdę…?
Maria Kuncewiczowa pisała coś o dwóch Księżycach, więc może jest nadzieje, że ten jeden zostanie?
Jak wyczarował Pan ten raciborski księżyc?
Czary właśnie?
Dziękuję 🙂