Fotografia z „babcinego albumu”.
Stare zdjęcie i widok na nieodległe Kochłowice, kazało mi się zastanowić nad moim pejzażem osobistym Górnego Śląska.
Treść dostępna po opłaceniu abonamentu
Zaloguj się
lub
Wykup
Sprawdź
Wykup
Anuluj
Pełny dostęp na 360 dni za 130.00 zł.
Pełny dostęp na 30 dni za 14.00 zł.
Dostęp do jednego artykułu na 7 dni za 8.00 zł.
Anuluj
Któż, przyjeżdżając na Górny Śląsk, spodziewa się takich wrażeń? Melancholii, zastygnięcia, nostalgii… A to na tych zdjęciach właśnie jest. Faktura zaoranych pól, desenie drzew, a latem zaskakująca, soczysta zieleń. Taki też jest Śląsk, tak.
Niejednoznaczność Śląska. To coś co fascynuje.
Pamiętam seminarium o Górnym Śląsku i jego wielokulturowości, kilka lat temu. Przyjechały osoby z całej Polski. Większość była zdumiona, że są tu w ogóle jakieś pola,zagajniki (myśleli,że tylko hałdy, kominy itd., ten obraz jest niewiarygodnie utrwalony). Nadto ładne miasta, miasteczka. I tyle różnych historii, poplątanych, niejednoznacznych, często dramatycznych.
Krążenie Pomiędzy – słowem, emocją, obrazem.
Śląsk
bywa
piękny.
Na szczęście.
Tak, na szczęście.
Ja myślę że każdy z nas ma swoje osobiste obrazy, które są mocno zakodowane w nas. Ja mam taki obraz jak odwiedzam moje rodzinne strony, pokonując 800 km podjeżdżam na wzgórze i z tam widzę w oddali moją miejscowość. Mija wtedy całe zmęczenie i jest tylko radość.