Wracam z tego „nadmorza” i co znajduję?
Z jednej strony nieprofesjonalny, miałki tekst Krzystyniaka Andrzeja, w tygodniku „Od rzeczy” („Kolejny sukces kulturkampfu”, w: Do Rzeczy., z 4 maja 2016 roku), w którym
Treść dostępna po opłaceniu abonamentu
Zaloguj się
lub
Wykup
Sprawdź
Wykup
Anuluj
Pełny dostęp na 360 dni za 130.00 zł.
Pełny dostęp na 30 dni za 14.00 zł.
Dostęp do jednego artykułu na 7 dni za 4.00 zł.
Anuluj
Nigdy nie zrozumiem jednej sprawy: dlaczego wszystkie inne grupy etniczne w Polsce mają prawo do własnej kultury, własnego języka… górale, kaszubi byli i są wspierani. Na całym świece ludzie mogą pielęgnować swe tradycje, być dumni z nich – tylko nie górnoślązacy. Bo oni to nie prawdziwi polacy. (Ale autonomii nie dostaną!) Kraj wydojono po drugiej wojnie światowej – węgiel, stal, przemysł ciężki – wszystko szło na odbudowę Polski. Górnoślązak pracował jak głupi, w kopalniach, w hutach, ludzie szybko umierali po tej ciężkiej pracy, przyroda i kraj cierpiały przez zanieczyszczenie. Co za to otrzymywali i nadal otrzymują? Podziękowania? Respekt? NIE!
„Brudny ślązak” z dialektem niegodnym zachowania, to człowiek drugiej czy nawet trzeciej klasy. I tak jest traktowany. Nie ma prawo mięć własnej nazwy – wymazano nazwę „Górnośląskie” w nazwie województwa – jest Dolny, a nie ma Górnego??? Nie ma prawo mieć własnego muzeum, to w Katowicach, to polskie muzeum na Górnym Śląsku. Nikogo w Warszawie nie interesuje bezrobocie górników, zanieczyszczenie przyrody, szkody górnicze… JAK NAM NIE POMAGACIE, TO NAM PRZYNAJMNIEJ NAM NIE PRZESZKADZAJCIE!