Tym razem poruszać się będę po obszarach pozornie odległych i mało śląskich. Tak nie jest. Do pierwszego spotkania we Lwowie z porcelaną z fabryki Giesche doszło przypadkiem. Stało się to wówczas, gdy moje zainteresowania koncentrowały się na rodzinnych powiązaniach z Kresami (nieoczywistymi zupełnie). Wówczas to, spędzając kilka dni we Lwowie latem 2004 roku natrafiłem na przepiękny mlecznik z fabryki Giesche. Znalazłem go w sklepie ze starociami w okolicach Placu Dominikańskiego
1945
(No) Better Place. Izrael (6)
(No) Better Place Parking koło jednego z hoteli. Niemal pusty. Jeden, dwa samochody. I ten napis Better place, który dla niewtajemniczonych jest przywołaniem historii izraelskiego start-upa, który miał zelektryfikować motoryzację tego kraju. Dobry początek do pytania o to, gdzie i czy jest better place do życia, niż to w Izraelu…
„Żegnaj mój Śląsku”
dedykowane Ofiarom Tragedii Górnośląskiej 1945 W dziwny sposób Ziemia Święta i Palestyna odżyła we mnie dzisiaj. Lubię ten rodzaj koincydencji. Nagłej, nieco absurdalnej i poruszającej do głębi. Uciekając przed zimnem zaglądnąłem do księgarni z tanią książką.
Obraz w kolorze sepii
Przemierzam z lubością plaże i wydmy między Łazami i Unieściem. Zdjęcia wyposażają mnie w obrazy, gdy już będę daleko od miejsca, miejsc. Retuszują rzeczywistość i wzbudzą tęsknotę. Przystań morska w Unieściu i złożone na brzegu kutry są sentymentalnym przypomnieniem obrazów z dzieciństwa. Na plażach Ustki, Łeby spotykałem żółto-niebieskie łupiny rybaków. Pachniały rybami, odorem suszących się sieci… Może zresztą nie widziałem tych sieci rozwieszonych na plaży, tylko mam w oczach bromowe zdjęcia Haliny […]
Śląsk 1945 dzisiaj
Byłem wczoraj, po raz pierwszy, na obchodach Tragedii Górnośląskiej 1945 roku. Tuż obok mnie. W Żernicy. Obok Gliwic, miejsca w którym wyrosłem. W oficjalnym przekazie historycznym i tym nieoficjalnym domowym, nie było miejsca na słynny rozkaz numer dwa. I o tym co nastąpiło potem. Z Dziennika księdza Franza Pawlara wiem, że rozkaz ten wydrukowano na papierze w kolorze zielonym. Może to przypadek, a może przez to bardziej sie odcinał na ulicach górnośląskich miast i osad. I pozostał w tym […]
Znaki i godzina zero
Opawa ma kolosalne problemy z pamięcią. Gdy dzisiaj świętuje się tu rocznicę 1945 roku, pisze się i mówi o „umarłym mieście” i „godzinie zero”. Zero, czyli wcześniej czy potem niczego nie było? Co umarło? A co zostało?
Spotkanie z Panem Kosmitzky
Był rok 2003, gdy po raz pierwszy przygotowywałem Gliwickie Dni Dziedzictwa Kulturowego (GDDK). W ramach uruchomionej przez nas akcji gromadzenia pamiątek z obiektów wyznaczonych do prezentacji w ramach GDDK, doszło do wyjątkowego spotkania w gabinecie fajkowym („brązowym”, „tytoniowym”, „koniakowym”; nie wiem czy sam Oscar Caro byłby zadowolony z tej wielości nazw jego gabinetu) w Willi Caro. Tego sierpniowego dnia, owym niespodziewanym gościem muzeum był Josef Kosmitzky, ostatni, żyjący kelner […]
Światy zaginione. To miejsce nazywa się Lipina, a nie Lippein.
Czy znacie i pamiętacie początek filmowej opowieści o „Ostatnim samuraju” w reżyserii Edwarda Zwicka, z 2003 roku? Jest taki hollywoodzko romantyczny… Nieco tani, ale jakże skutecznie działał na Japończyków… Narracja, wyjaśniając to tym, którzy filmu nie widzieli, ma pozory nawiązywania do mitologii japońskiej i rozpoczyna się, historią o tym, że najważniejsze z wysp japońskich narodziły się z… czterech kropel krwi, które spadły do morza z samurajskiego miecza… Piszę o tym i myślę, nad dobrym i symbolicznie wymownym początkiem opowieści o tysiącach […]
Zmierzch szlachty śląskiej
Dzień nieco senny, pada. Właściwie padało jeszcze przed chwilą. Miejski teatr w Goerlitz wypełnia gęstniejący tłum. Kilka znajomych postaci. Widzę z oddali Nikolausa Grafa von Ballestrem. Pamiętam, jak jego pierwsze wizyty w Gliwicach (w Willi Caro, w Pławniowicach) elektryzowały miejscowe środowiska. Była to, z jednej strony, postawa zaciekawienia, z drugiej, pewnego niepokoju, co z tych wizyt może wynikać (z pewnością taki rodzaj emocji nie opuszczał kustoszy gliwickiego […]
Słoik z wodą. Muzealne post scriptum do Dnia Matki
W Ruhr Museum w Essen można zobaczyć eksponat doskonały. Tak mi się przynajmniej wydaje.