Widzenie

Dziwna ta Opawa. Czasami taka smutna, taka obca i inna. Kościół św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty. Za kratą czeka ON. Godziny otwieranych i zamykanych drzwi, wyznaczają rytm widzeń. Przez kraty. A tam „Pan i Bóg” jak można przeczytać. Skarbonka z rzadka wydaje dźwięk. Brzęk monety? Czy twarde słowa zostawione po tej stronie kraty?    

Miejsce, którego nie ma

Troppau i Opava. Dwie nazwy, dwie pamięci. Jedno miejsce. Kawiarnia Philippa, której nie ma. Ślady, które zostały. Joseph Maria Olbrich przechadza się w zadziwieniu po niegdyś swoim mieście. Nic nie zostało z tego,  co zaprojektował. Odrzucono, zniszczono, wydarto pamięci.  

Zmiana / Change (7)

Ten motyw wraca. Powraca i dręczy. Posta 1. Kolejna odsłona projektu. A może kluczem do rozumienia jego istoty jest miejsce?  Aleja Masaryka, gdzie pierwszego Prezydenta Czechosłowacji lekkomyślnie wygwizdano w 1924 roku. Zapamiętał ten afront i cztery lata później przekreślił istnienie czeskiego Śląska, jako odrębnej krainy Korony/ Republiki … doprowadzając do upadku miasta i rozpaczy ludzi tu mieszkających… Czerń i biel, negatyw i pozytyw… Cisza i słowa. A może […]

Ukryte losy (Skryte osudy) Zdenka Stuchlika

I znowu o fotografii, czeskiej poniekąd. To nie jest wystawa, którą trzeba zobaczyć. Pozornie nie wnosi nic do tego, co nazwać można kondycją współczesnej fotografii (czeskiej też). No, może poza tym, że potwierdza niepisaną zasadę, praktykowaną także przez autora tego wpisu, że fotografować może (dzisiaj) każdy (niestety?) To trochę niebezpieczne myślenie, bo sugerować może, że to sztuka niezwykle demokratyczna, a chyba nic bardziej mylnego. Dlaczego więc poświęcam jej tutaj w ogóle uwagę? […]

Czeskie Macondo

Za moim opawskim oknem ciemność. Migotają latarnie pobliskich plant, jak te z pasteli Wyspiańskiego. Jesień złotawo-brązowa, z tendencją do ponuractwa zalewa okolicę. Deszcz jak w mitycznym Macondo: pada, siąpi, drobi i pokapuje. Wilgoć w powietrzu, chłód wdziera się przez szczeliny w oknie. Tchnienie jesieni rozczarowuje i tylko gorąca kawa wnosi ciepło i łagodzi, chłód, wilgoć i czas nieuchronnego nadchodzenia „podzimi”, jak mówią o tej porze roku, Czesi.