Kilka dni w Warszawie.
Letnie dni. Kolory wydobywane na powierzchnię przy użyciu niebieskiego…
Sprowokowało mnie niebo, słońce… Dosyć wyjątkowe światło, a może myśl, że Warszawy z „Białego” Krzysztofa Kieślowskiego już nie ma, a miasto nieodwołanie zdominował „Niebieski”?
Refleksy, tego co realne i odbicia tego, co tylko wyobrażone.
Miasto, które jak ptaki u Yves’a Kleina, robi jedynie dziury w niebie, niszcząc urodę nieboskłonu? Warszawa w błękicie.
Niebieski pozwolił na moment zapomnieć o tym, co na ziemi i odrzucić wszechobecny chaos przestrzenny miasta, oferując ucieczkę i ratunek w szlachetny lapis lazuli?
Warszawskie przeniebieszczenia. Taki temat.