Spotkania mogą być inspirujące. Tak było w tym przypadku. W jakimś stopniu odżyły we mnie obrazy i myśli, które były przypomnieniem feministycznych tekstów czytanych przeze mnie na początku lat 90-tych. Wówczas prawa kobiet i powiązany z nim postulat „macicy do wynajęcia” (głosy w tej sprawie płynęły m.in. ze strony feministek w Amsterdamie), stał się synonimem ruchu nowego wyzwolenia kobiet oraz prawa kobiet do stanowienia o własnym ciele (ze zdziwieniem odkryłem, że hasła „macicy do wynajęcia” nie znajduję w „Słowniku Teorii feminizmu” Maggie Humm, 1993 r., jak to się stało?).
Wziąłem więc do ręki podarowany mi egzemplarz „Kobiet w literaturze”
Treść dostępna po opłaceniu abonamentu
Zaloguj się
lub
Wykup
Sprawdź
Wykup
Anuluj
Pełny dostęp na 360 dni za 130.00 zł.
Pełny dostęp na 30 dni za 14.00 zł.
Dostęp do jednego artykułu na 7 dni za 8.00 zł.
Anuluj
To bardzo ciekawy temat, ale też wielowątkowy i niektóre wątki zostały tu „dotknięte”. Dorzucę komentarz do jednego z nich i dwie swoje refleksje. Gdy idzie o rzeczywistość śląską czy górnośląską – w moim odczuciu to,co kobieta to „powinna” a czego nie może istnieje już tylko w przekonaniu bardzo tradycyjnych rodzin bądź też starszych kobiet. Nie jest też w żaden sposób egzekwowane(to też zależy od postawy zainteresowanej – czy ma w sobie jakiś rodzaj pewności siebie). W oczach tychże starszych kobiet widzę czasem – gdy jeżdżę np. w szortach na rowerze – rodzaj irytacji, ale też zazdrości (one tak nie mogły), a nawet sympatii… Druga sprawa to media. Skrajnie irytujący jest podział czasopism na stoiskach w hipermarketach: Polityka, Newsweek itd. – to mężczyźni , ” Życie na gorąco” to kobiety. Frustrujące pogłębianie stereotypów. Tym akurat feministki powinny się zająć. W końcu – spotkania służbowe. Ile razy słyszymy „Mamy tu grupę ekspertów oraz piękne panie”. Głupie, irytujące czy już groteskowe, gdy mówią to osoby wykształcone i na tzw. wysokich stanowiskach?