[Historie Niemców na Kresach II RP – fragment nieistniejącej opowieści. część 2]
W Georgu, podobnie jak w wielu w jego rodzinie, wojna światowa została zapamiętana jak mozaika z potłuczonego szkła.
To najpierwotniejsze wspomnienie dotyczyło niejasnych, nieostrych i dziecięcych obrazów z czasu Wojny Światowej. Strachu przed śmiercią, głodu, obcych szwędających się po obejściu. Wojna gdzieś tam, a czasami nader blisko przetaczająca się przez ich wioskę. Bez skrupułów i ostentacyjnie.
Nie zabrała szczęśliwie nikogo z jego rodziny, ale tuż po jej zakończeniu powstał w Münchental pomnik upamiętniający tych co nie wrócili. Balbier, Engel, Kieferling i wielu, zbyt wielu innych.
Koniec wojny, nie oznaczał końca niepokojów i przemocy. Wokół toczyły się walki, które na kolejne lata miały przesądzić o przyszłości ich i pozostałych kolonistów. Nie znali ani państwa, które nazywało się Polską, ani tym bardziej czegoś tak enigmatycznego jak Wolna Ukraina. W Münchental mieszkali co prawda już i Polacy i Ukraińcy (zaledwie kilka rodzin), ale to nadal nie tłumaczyło dość dobrze tego, czym ma być to rodzące się na ich oczach, nowe państwo. Przyszedł rok 1921 i definitywne rozstrzygnięcia.