Mleczna droga… do Ostravy (migawka)

Mgły na A1 sprawiły, że była to raczej podróż wzdłuż Mlecznej Drogi prowadzącej do nadodrzańskiej Ostrawy…, a nie jazda asfaltowo-betonową autostradą (czes. dalnica), której istnienie nie ma znaczenia (tak długo, jak w ogóle jest, nie ma dziur, zwężeń, a prędkości nikt mi nachalnie nie kontroluje).

Z mgły wyłaniały się ekrany lub lasy i jeziora.

Mgła nieproszona wpływała na drogę i z niej niechętnie odchodziła.

Jej tumany, bałwany (?) podnosiły się znad tafli wody mijanych jezior i rzek. Czasami były jak białe „niby płomienie”, chłodne i nieskazitelnie czyste.

Taki spektakl rozlanej białości, która nawet z szaro-czerwonawej Ostrawy (taką się jawi w drodze do Brna) czyni miejsce o łagodnym, choć chmurnym (nomen omen) wyrazie.

Kominy ostrawskiej elektrociepłowni, pompowały potężne masy mgły i pary wodnej, by jej nie zabrakło?

Nadawało moje ulubione Radio Vltava. Z głośników sączyła się IX symfonia  Z Nowego Świata Anotniego Dvořaka. (bo w Pradze wciąż trwają Dni jego muzyki…). Co za wyczucie czasu i miejsca.

Biało, bieluśko, zielonawo i znowu biało.

Dlaczego nie miałem aparatu?! Może dobrze, bo inaczej bym tego wszystkiego nie zobaczył?

Inna mgła... San Sebastian. Jesienna plaża o poranku...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.