To jest ta sytuacja, gdy nic nie wiemy i tak raczej zostanie. Nie zmienimy tej sytuacji, choć praktyka muzealna uczy w tym przypadku pokory. Portret we wnętrzu. Początek wydaje się być nawet obiecujący. Mamy nazwisko (niezbyt oryginalne, to prawda). To Pan Müller i jego pies. I rok 1915. Drugi rok wojny, co jednak chyba nie spędza snu z powiek Pana Müllera. Chyba. Nie tego dnia. A przecież miałby o czym myśleć.
Fotografia
Muzeum +
Pytanie o to, jakim miejscem ma być muzeum za lat 10, jest co najmniej trudne, by nie powiedzieć: pozostaje dzisiaj bez dobrej odpowiedzi. Ale trzeba je stawiać. Ma sens. Cywilizacyjny. Tak dzisiaj wygląda miejsce, w którym powstanie – Muzeum+ Ciąg dalszy nastąpi… Musi, przecież mowa o muzeum przyszłości.
Osada złych psów. Droga do Négremont. Opowieści z doliny rzeki Tarn. (2)
Opuszczam La Barazié. Celem podróży jest licząca kilkanaście domostw osada Négremont, kiedyś licząca blisko 200 mieszkańców, gmina i parafia równocześnie. Po drodze lasy fantastycznej urody. Przystajemy na moment. To co widzę, wygląda jak puszcza na księżycowej Pandorze (w filmowym „Avatarze”), a może swoim nastrojem bliższa jest obrazom z goethowskiej ballady „Król olch”? Wcześniej oglądane kwiaty passiflory błękitnej, które oplatają zabudowania Yves i Irene w Barazie pogłębiają […]
Baron na ośle. Opowieści z doliny rzeki Tarn (1)
Trudny początek. Spływ, którego nie było Tarn jest królową tutejszych rzek, królową Garonny. Jak każda rzeka, która korzysta z dopływów strumieni i rzek górskich, potrafi narobić kłopotów. Wystarczy, że popada. Gdy deszczu jak na lekarstwo, a tak jest w tym roku i panuje dotkliwa susza, jej wody drastycznie opadają. Taką ją zobaczyłem w pobliskim, ceglano-jajpurskim Albi, gdzie zwykle szeroko rozlewa swoje wody. Teraz po kilku tygodniach upałów widać to nawet w jej górnym […]
Kolory Tuluzy
W takie dni jak ten pierwszolipcowy, nic nie dawało wytchnienia. Każdy cień był zbyt krótki, każdy uskok muru niewystarczający. Chłód wody toczonej szeroko przez Garonnę, nie przynosił ukojenia. Ciepło i pył zawieszony w powietrzu (może pochodzący z powierzchni cegieł, z których zbudowano to miasto?) – wspomnienie miasta. I kolory. Trzy. Pierwsze. Zapamiętane.
Coś pięknego (jednak)
Powroty bywają zawsze jakieś. Nie mają neutralnego tła: (przy-)noszą emocje, przypomnienia i wspomnienia. Tak było i tym razem. Może czas i okoliczności pozwolą, by więcej o tym napisać. Nie wiem tego teraz. To co mnie poruszyło (i czemu jak widać nie potrafię się oprzeć) to nieintencjonalna, acz porażająca dawka brzydoty i absurdu. Wykrzywień treści, które wokół. Mają się dobrze i rodzą nowe warstwy pustostanów myślowych i ironii. Dwa kadry kpiące […]
„Dziennik” powraca
Ze zdziwieniem i zaskoczeniem widzę, że będzie to mój pierwszy wpis na blogu od długiego czasu. Pierwszy w tym roku. To już blisko dwa miesiące… Niedobrze… A może po prostu jest inaczej? Inne sprawy, odmienne tempo życia i potencjalnie nowa rola bloga. Miejsca wpisów niecodziennych, obserwacji okazjonalnych? Niedawno byłem po raz pierwszy w Koszęcinie. Z rodzajem dawno niepamiętanej przyjemności odnajdowałem dyskretny uroku kolorów i lokalności Górnego Śląska. Gdzieś przez chwilę była nawet […]
Hopperowskie okno u literatów
Klimat pokoiku w Domu Literatury jest lekko niepokojący. Na korytarzu wciąż stoją, traktowane jak relikwie minionego czasu, porcelanowe resztki tamtego świata.
Miniatura jako forma opisu świata. Zapiski z Sabaudii (7)
Zwykle omijam takie miejsca. Uprzedzenie? Preferencja dla kultury i sztuki wysokiej? Obawa przed kiczem i estetycznym sponiewieraniem? Pewnie wszystkiego po trochu. „My ludzie muzeów…” itd. Tak było z miejscowym Muzeum (cokolwiek to w tym kontekście znaczy) Miniatur i Kina (Musée Miniature & Cinema), na które zupełnie przypadkowo natknąłem się spacerując po starym Lyonie. I które pewnie bym zlekceważył. Wpadłem na nie, przemykając się przez miejscowe tajemne przejścia między podwórzami i kamienicami […]