To jest ta sytuacja, gdy nic nie wiemy i tak raczej zostanie. Nie zmienimy tej sytuacji, choć praktyka muzealna uczy w tym przypadku pokory. Portret we wnętrzu. Początek wydaje się być nawet obiecujący. Mamy nazwisko (niezbyt oryginalne, to prawda). To Pan Müller i jego pies. I rok 1915. Drugi rok wojny, co jednak chyba nie spędza snu z powiek Pana Müllera. Chyba. Nie tego dnia. A przecież miałby o czym myśleć.
fotografia na Górnym Śląsku
Za duży surdut pana młodego
Max Steckel raz po raz wkracza w moje życie. Właściwie nie on, a jego fotografie. Natknięcie się na jego zdjęcie to rodzaj miłej niespodzianki. Przypomnienie, że w życiu przypadek ma swoje miejsce i czas. Gliwicki Turner Steckel trochę przez przypadek stał się też fotografem Gliwic.