Królewskie Muzeum Sztuk Pięknych w Brukseli. Zmęczenie. Setki obrazów za mną. Te z powodu których tu byłem i te nieproszone, które „weszły” w kadr. Za mną gdzieś „Upadek Ikara” Petera Bruegela I i cicha „Śmierć Marat” J. L. Davida. I jeszcze ten Q. Metsys, ukradkiem spoglądający na mnie, gdy patrzę na żonę bankiera i jej męża.
Ostatkiem sił docieram na wystawę stałą Magritte. Od codzienności do niezwykłego.
Treść dostępna po opłaceniu abonamentu
Zaloguj się
lub
Wykup
Sprawdź
Wykup
Anuluj
Pełny dostęp na 360 dni za 130.00 zł.
Pełny dostęp na 30 dni za 14.00 zł.
Dostęp do jednego artykułu na 7 dni za 8.00 zł.
Anuluj
Ta wystawa w centrum jest trochę przytłaczająca, może przez nadmiar czerni. Za to w dzielnicy Jette, Rue Esseghem 135 jest kamienica, w której Magritte mieszkał ponad 20 lat. Wspaniałe miejsce, niełatwo tam trafić, ale warto. Jest bardzo prawdziwe, bez żadnych sztuczek, multimedialnych rozpraszaczy. Są jego prace z dzieciństwa, dokumenty, listy, jest też jego ogródek i pawilon, w którym malował, czy urządzał przyjęcia dla przyjaciół. Wszystko jakby nietknięte „zębem czasu”. Drewniana podłoga ładnie skrzypi.Dociera tam niewielu ludzi, więc zawsze jest taki spokój, cisza.Polecam!