Czesi są już po cokolwiek trudnych obchodach 25-lecia aksamitnej rewolucji (Sametová revoluce). W prasie wygasają ostatnie relacje i komentarze.
W tym roku nie było tak miło jak wcześniej. Zabrakło tego, co Mariusz Szczygieł definiował mianem czeskiego pogodnego, bezkonfliktowego nastroju („pohoda”), a na praskim Albertowie, w kierunku Milosa Zemana poleciały jaja (pewnie czeskie) i pomidory (zapewne holenderskie). Oberwał też towarzyszący mu prezydent Joachim Gauck. Media milczą o ewentualnych obrażeniach polskiego prezydenta (no ale są zajęte farsą liczenia wyborów, więc może zdarzenie to im umknęło).
W czeskim życiu politycznym i obyczaju, prze- i (na)loty jaj i pomidorów nie stanowią jakiegoś wyjątkowego zdarzenia.
Treść dostępna po opłaceniu abonamentu
Zaloguj się
lub
Wykup
Sprawdź
Wykup
Anuluj
Pełny dostęp na 360 dni za 130.00 zł.
Pełny dostęp na 30 dni za 14.00 zł.
Dostęp do jednego artykułu na 7 dni za 8.00 zł.
Anuluj