Słyszę, że koncerty Nohavicy są takie same w Czechach, jak i w Polsce. No może, ale nie wierzę. Przynajmniej wówczas, gdy Nohavica śpiewa piosenkę, jedyną taką, dedykowaną (wiele lat temu) Muzeum Śląskiemu w Opawie, a po koncercie tekst piosenki i jej koncertowe wykonanie staje się eksponatem niniejszego muzeum…
Nohavica mieszkał w Opawie do 5 roku życia, czy jakoś tak (siedzenie w trzecim rzędzie gwarantuje dobrą słyszalność, ale nie gwarantuje zrozumienia wszystkiego, dla kogoś, kto w tym języku stawia swoje pierwsze kroki). Pewnie z powodu owych wspomnień, w jednej z piosenek utrwalił swoje dziecięce (by nie powiedzieć dziecinne) wspomnienia z wizyty w miejscowym Muzeum, w którym (wejdźmy w buciki pięciolatka), ku swemu zdumieniu zobaczył po raz pierwszy… krokodyla (niemal żywego, bo tylko z lekka wypreparowanego). Wrażenie musiało być niezapomniane i jak widać, w kilka dekad później zaowocowało piosenką, którą Muzeum potraktowało jak swoją. Tyle anegdot, no może i poza tą także, że płazy i gady w ogóle młodego Jaromira intrygowały bardzo, bo oto drugie wspomnienie związane z Opawą, dotyczy ponadprzeciętnie ogromnej żaby, którą pamięta z kąpieliska miejskiego. Choć udanie odlana w betonie (i jednak martwa, a nie żywa) przerażała go, ilekroć trafiał tam z rodzicami (nic nierozumiejącymi, gdy z przerażeniem wykrzykiwał na jej widok, „że dalej ani kroku, ani milimetra nie postąpi do przodu”). Jaromir wyrósł, sentyment do miejsca wszakże pozostał i pewnie dlatego, Nohavica tak wiele serca włożył w koncert w Opawie, który publiczność przyjęła niemal entuzjastycznie (z 1,5 rocznym Kristofem na czele; ci co byli, wiedzą o czym piszę; malec udanie dokazywał z balkonu pierwszego pietra teatru w Opawie i na dłuższy czas przykuł uwagę Jaromira prowokując go do tych i innych wspomnień ze swego dzieciństwa w Opawie).
Koncert zapamiętam. Nohavica, gdy chciał, mówił o sprawach ważnych, miłości, szczęściu i odchodzeniu. Choć to tematy w piosence nieco zużyte, publiczność mu wierzyła… Także wówczas, gdy nucił bossa novę na temat ulubionego napoju prezydenta Republiki, którego podobno niebezpiecznie nadużywa… Nie wiem, nie znam człowieka. Nohavica był przekonujący (w tej sprawie) i po prostu świetny. Także wówczas, jak śpiewał i mówił o Polsce i Polakach. Mówi tak zawsze? (to pytanie do menedżera Nohavicy w Polsce). Jeśli tak, to idźcie. Koniecznie. Jego świat, nic nie tracąc z prawdy, podoba mi się. Wam myślę, też przypadnie do serca.
Ta bossa nova była o Karlu Plihalu, pieśniarzu, przyjacielu Jaromira, który uwielbiał beherovkę (teraz już nie pije) 🙂
Co do opowieści o Polakach nie mogę się wypowiedzieć, bo nie wiem co Jaromir mówił.
Zatem tym razem poszerzył kontekst komentarza i tekstu. Sprawdzałem u kilku osób na sali, upewniłem się, nazwisko prezydenta też padło. Zatem, co koncert to inne doświadczenie (nowe)
Opowieści o Polakach… Hmm romantyczni, improwizujący. Zwrócił też uwagę na pewne niuansowe różnice między naturą kobiet czeskich (czy może w Czechach) i polskich. Taak, chyba tyle:)
Wszystkim miłośnikom Twórczości Jaromira Nohavicy polecam koncert w krakowskiej Rotundzie 21.05.2014./http://www.rotunda.pl/aktualnosci/jarom%C3%ADr-nohavica-0/ a do słuchania ile dusza zapragnie koncert w radiowej Trójce (jeszcze jest dostępny)http://www.polskieradio.pl/9/3065/Artykul/947011,Niezwykly-koncert-Jarom%C3%ADra-Nohavicy-i-Artura-Andrusa-%5BWIDEO%5D. Pyszne!
P.S. Gratuluję ciekawego bloga i świetnych zdjęć
Dziękuję, zapraszam do lektury:)