Mijając takie miejsca nie chcemy wiedzieć jak minął tu dzień, bo „wiemy”, że dzisiaj, nie różniło się niczym od wczoraj. Raczej współczujemy takim Sudicom miejsca na końcu świata, niż im zazdrościmy czegoś, co jest zażywaniem błogiego, niezmąconego spokoju… Przynajmniej tak można pomyśleć wjeżdżając do Sudic po raz pierwszy i jadąc przepisowe 50 km na godzinę (to ostatnie gorąco doradzam). Ma się zresztą wrażenie, że nawet taka prędkość to rodzaj ekstrawagancji i kłóci się z owym zatrzymaniem czasu, który oblepia nas i nasz samochód…
Treść dostępna po opłaceniu abonamentu
Zaloguj się
lub
Wykup
Sprawdź
Wykup
Anuluj
Pełny dostęp na 360 dni za 130.00 zł.
Pełny dostęp na 30 dni za 14.00 zł.
Dostęp do jednego artykułu na 7 dni za 8.00 zł.
Anuluj
Mieszkam kilka kilometrów od Sudic.
Dla mnie ta miejscowość ma zupełnie inny wymiar.
I to pewnie normalne. Mijałem ją przez 1,5 roku dość często. Pewnie nie tylko ja tak ją widziałem, co nie zmienia subiektywnego charakteru takiego opisu.