[Poniższy tekst jest autorską wersją felietonu, jaki opublikował SILESION.PL 27 października 2016 r. To tekst, który lubię i pewnie dlatego trafia na mojego bloga, by po prostu pozostać tutaj dłużej. Odradzam jego lekturę tym, którzy wszelki symbolizm traktują dosłownie (tracą czas), a ruch wyzwolenia w USA, jako prostą metaforę dla losu Ślązaków. Podobnie rozczarowani poczują się ci wszyscy, którzy żywią się „krzywdą śląską” (cyt. za M. Smolorz). Tutaj jej nie odnajdą.]
Most Edmunda Pettusa w amerykańskiej miejscowości Selma przeszedł do najnowszej historii USA w związku ze zdarzeniami podczas tzw. Krwawej Niedzieli 7 marca 1965 roku.
Tego dnia stanowa policja zaatakowała czarnoskórych demonstrantów, aktywistów ruchu na rzecz równouprawnienia, okładając bezbronnych manifestantów gumowymi pałkami, wściekle atakując ich gazem łzawiącym. Wszystko dlatego, że w symbolicznym geście, jakim było przejście przez ów most i marsz do stolicy stanu Alabama, Montgomery, domagali się praw obywatelskich i mówiąc najkrócej, prawa do istnienia w przestrzeni publicznej, kulturowej i społecznej.
Pobici i ranni powtórzyli przejście przez most dwukrotnie.
Za drugim razem, zawrócili w jego połowie.