Tytuł jest z definicji prowokujący i w sumie nie na temat. Taki zabieg eseisty. Myślenie o tym czym był, a w istocie czym nie był PRL, przypomniał mi na powrót genialny, zabawny, choć chwilami gorzko prawdziwy i po ludzku okrutny „Zły” Leopolda Tyrmanda. „Zły” z całym bogactwem opisu i barwnej narracji, trafił do mnie tym razem nie za sprawą stron powieści, którą bym czytał, lecz dzięki doskonałej interpretacji prozy Tyrmanda w wykonaniu Adama Ferencego.