Wrocław. Krótki spacer ulicą Szewską. Kiedyś Schuhbrücke. Jak zawsze pretekstem do przejścia się tą ulicą (zmaltretowaną i pokaleczoną po wojnie) jest Erich Mendelsohn i jego dom handlowy Petersdorff.
Tym razem zaglądam na jedno z podwórzy w pobliżu mojego ulubionego antykwariatu. Szewska 66/67 A. Niewiele trzeba, by patrząc na wjazd na to podwórze, przywołać obrazy podobnych na Górnym Śląsku. Spotykałem takie do niedawna w swoich rodzinnych Gliwicach. Przez całą długość wjazdu biegną metalowe płozy, tak praktyczne dla stalowych obręczy i kół samochodów.
Na ścianach kafle. Burgund rozlewa się po ich powierzchni, a kwiaty wciąż zielenieją pomimo upływu lat…
Breslau. Miasto Ericha Mendelsohna, Martina Hirscha, gdy służył w wojsku.
Ich miasto oglądane po latach z nadzieją, że miejsca te nas łączą. Ich i moje historie.
W kolejnej z bram zaznaczam swoją (nie)obecność.
„Ajnfart” – chętnie wchodzę i podziwiam takie miejsca.
Dziękuję za podpowiedź, kiedyś tam zajrzę.
Tak, to są ciekawe wyprawy.